Całe życie mieszkałam w bloku i betonowy świat stanowił moją codzienność. Były place zabaw z rachitycznymi drzewkami i suchą trawą, ale ogródek znałam tylko z wakacji u babci.
Moja babcia mieszkała na wsi i hodowała kury. Jajka od kur mojej babci były najsmaczniejsze w okolicy. Zamówienia miała tak duże, ze wystarczały jej na skromne życie. Pasją babci, oprócz hodowli „szczęśliwych” kur, był jej ogródek. kiedy miałam kilka lat, wydawał mi się ogromny, a ja ginęłam wśród jaśminów i ozdobnych traw. Babcia sprowadzała oryginalne rośliny i w jej „tajemniczym ogrodzie” obok maków, malw i słoneczników rosły kamelie i albizje. W osłoniętym od wiatru i nasłonecznionym miejscu rosła najprawdziwsza palma, którą babcia zabezpieczała odpowiednio na zimę. Wystawiała też donice z drzewkami cytryny i mandarynki. W ogrodzie zawsze nimi pachniało.
Rozsadzanie warzyw i kwiatów
Gdy dorastałam, ogród się zdawał kurczyć, a rośliny – maleć. Po maturze zaczęło mi brakować czasu na wakacje u babci. Odwiedzaliśmy ją w święta, ale wtedy ogród „spał”. Babcia z wiekiem traciła siły i często narzekała, ze nie może już pracować, tak jak dawniej. Teraz żyła z emerytury, a z hodowli kur musiała zrezygnować z powodu słabego zdrowia.
Na ostatnim roku studiów na Akademii Rolniczej spotkała mnie tragedia – ukochana babcia odeszła. Był maj, cudowna wiosna, a ja ze smutkiem spacerowałam po cudownym kiedyś ogrodzie babci. Teraz był w żałobie tak jak ja. Z ziemi wystawały suche badyle, a nieobsadzone połacie ziemi nie pamiętały już rosnących tu kwiatów…
Po pogrzebie dowiedziałam się, że babcia właśnie mi zostawiła całą ziemie i domek. W testamencie dopisała jeszcze fragment przeznaczony tylko dla mnie, żeby ogród znów stał się „tajemniczy”.
Spacer po ogrodzie babci
Postanowiłam spełnić ostatnia wole babci i zaraz po odebraniu dyplomu pojechałam do chatki babci, jak nazywaliśmy jej domek. Właściwie nie zmienił się przez te wszystkie lata. Babcia była pedantką i estetką. Można jednak było dostrzec, że kilka okien wymaga naprawy, a drzwi się nie domykają. Starodawne piece też nie spełniały swojej roli właściwie.
Po niezbędnych remontach i zbudowaniu centralnego kominka, wprowadziłam się do domku babci. Pierwszy spacer odbyłam oczywiście do ogrodu. Pochylałam się nad grządkami i krzaczkami. Zauważyłam, że wiele z nich wymaga pielęgnacji, ale żyje! Od razu wzięłam się do pracy! Była to dla mnie idealna terapia. Nawet stara wielka palma okazała się do uratowania.
Od maja do początku lipca zajęło mnie rozsadzanie warzyw i kwiatów. Postanowiłam nie tylko odtworzyć ogród babci, ale skupić się na uprawie warzyw i kwiatów ozdobnych. Miałam odpowiednie wykształcenie i wiedzę. Po zdobyciu środków finansowych postawiłam szklarnie i zatrudniłam kolegę z dzieciństwa. Teraz praca przebiegała bez kłopotów, a ogród w lipcu znów był piękny i magiczny. Postawiłam werandę, aby z niej podziwiać ogród. Zbudowałam tez niewielki staw, a życie od razu się w nim zaczęło. Wraz z moim przyjacielem siadaliśmy na werandzie i słuchaliśmy odgłosów żabich zalotów.
Teraz mój ogród, warzywa i kwiaty pozwoliły mi na spokojne i dostatnie życie.